content marketing w kancelarii prawnej
Joanna Szymanowska
Blog prawniczy

Warto dać coś za darmo, żeby potem dużo zyskać, czyli kilka słów o contencie prawniczym

Pewnie zdarzyło Ci się słyszeć, że content marketing w kancelarii prawnej naprawdę się opłaca. Wiele osób z branży już teraz prowadzi więc swoje podcasty, kanały na YouTube czy pisze blogi. Jest jednak pewien warunek – żeby takie działania miały sens, treść musi być naprawdę wartościowa i przynieść odbiorcy jakąś korzyść. I tu pojawiają się wątpliwości. Bo niby czemu masz za darmo mówić o tym, co w kancelarii potraktujesz jako poradę prawną i za co otrzymasz wynagrodzenie? Rzecz w tym, że content marketing to inwestycja. I to taka, która potem będzie mocno procentować.

Czym jest content marketing?

W internecie znajdziesz wiele różnych definicji content marketingu. W skrócie można jednak powiedzieć, że jest to podejście opierające się na dawaniu wartości i budowaniu relacji. Wszystko po to, żeby w przyszłości samemu otrzymać coś od swoich odbiorców.

Tym „czymś” może być np. zapis na newsletter, zakup kursu czy skorzystanie z oferty. W przypadku kancelarii content marketing ma natomiast nakłonić odbiorcę treści do skorzystania z Twoich usług. Efekt ten możesz uzyskać właśnie poprzez dawanie konkretnej wartości, która:

  • przyciągnie osoby z grupy docelowej (czyli potencjalnych klientów kancelarii),
  • odsieje tych, dla których oferta nie jest odpowiednia (np. osoby niepotrzebujące prawnika czy szukające kogoś zajmującego się zupełnie inną dziedziną prawa),
  • udowodni, że masz odpowiednią wiedzę i jesteś osobą godną zaufania.

Najpierw daj, potem proś

Content marketing ostatecznie ma doprowadzić odbiorcę do konkretnego punktu. Temu sposobowi promocji daleko jednak do nachalnej reklamy. Nie ma tutaj ciągłego zachwalania swoich usług. Relację z odbiorcami buduje się, najpierw im coś dając, by potem można było wziąć coś w zamian.

Co w takim razie dawać? Coś, co będzie miało wartość. Trzeba jednak pamiętać, że ocena, czy dana treść rzeczywiście jest wartościowa, należy zawsze do odbiorcy. Nawet jeśli godzinami będziesz pracować nad przygotowaniem postu albo w podcaście poruszysz Twoim zdaniem fascynujący temat, to jeśli taka treść będzie dla odbiorcy nudna, niezrozumiała czy zbyt daleka od jego codziennych problemów, nie uzna jej za wartościową.

A skoro już wspomniałam o podcaście, to dodam, że content marketing kancelarii prawnej ma naprawdę różne oblicza. Swoją wiedzą prawnicy mogą dzielić się zarówno przy pomocy podcastów, jak i poprzez filmy na YouTube. Najpopularniejszym rozwiązaniem wciąż pozostaje jednak tworzenie postów. I nic dziwnego, bo istnieje naprawdę sporo argumentów przemawiających za tym, że warto prowadzić blog prawniczy. Wśród nich wymienić można przede wszystkim możliwość zwiększania zasięgów i przyciągania nowych klientów przy znikomych kosztach.

Kiedy content jest naprawdę wartościowy?

Wiadomo już, że content marketing ma za zadanie przyciągnąć konkretnych odbiorców – potencjalnych klientów. Odpowiedź na pytanie, kiedy content będzie wartościowy, wydaje się więc dość oczywista – w sytuacji, kiedy odpowiada na konkretne potrzeby tych potencjalnych klientów.

To, o czym pisać na blogu kancelarii, to dosyć rozległy temat, któremu poświęcę osobny wpis. W skrócie można jednak powiedzieć, że dobry content, to ten:

  • dostarczający odbiorcom treści konkretnych wskazówek,
  • zrozumiały dla nich,
  • mogący ich czegoś nauczyć,
  • zawierający rozwiązania danych problemów czy odpowiedzi na konkretne pytania.

Czy content marketing w kancelarii prawnej to aby nie podcinanie własnej gałęzi?

Ze względu na wyżej opisane założenia, które powinny spełniać wartościowe treści, pojawiają się opinie, że content marketing to „podcinanie własnej gałęzi”. W końcu dzięki naprawdę wartościowym artykułom, filmom czy podcastom niejedna osoba może rozwiązać swój problem bez pomocy prawnika. Co więcej – nie zapłaci za to ani złotówki.

I tu właśnie przychodzą wątpliwości, o których pisałam we wstępie. Bo jak to tak dzielić się wiedzą, zdobytą dzięki studiom i latom praktyki? Przecież gdyby odbiorca tych treści przyszedł wprost do kancelarii, podobne informacje uzyskałby w ramach porady prawnej i za nie zapłacił. Czy to nie psucie rynku i prosta droga do tego, by klientów było coraz mniej?

Nie. Bo content marketing to inwestycja. Przypomnę znów podstawowe założenie: trzeba dać coś za darmo, żeby coś zyskać. Co więcej, to „coś” musi mieć dla potencjalnego klienta naprawdę duże znaczenie.

I tak, oznacza to, że w efekcie niejedna osoba już dzięki samemu contentowi prawniczemu rozwiąże swoje problemy czy uzyska odpowiedzi na konkretne pytania. Ale to nie powód do zmartwień. Należy się raczej cieszyć!

W końcu to właśnie dzięki tworzeniu wartościowego contentu możesz dotrzeć do znacznie większej liczby osób. Jeśli treść im się spodoba, będą nawet udostępniać ją dalej, np. swojej rodzinie czy znajomym. To z kolei oznacza coraz większe zasięgi, umacnianie wizerunku i lepszą rozpoznawalność.

Czytelnik to nie zawsze przyszły klient

Trzeba jednak sobie jasno powiedzieć – nie każdy odbiorca treści stanie się potem Twoim klientem. Właściwie istnieje kilka możliwości. Taka osoba może:

  • zapoznać się z treścią i dzięki niej zyskać wszystko, czego potrzebuje, a więc nigdy nie skorzystać z płatnych usług,
  • dzięki publikowanym artykułom czy filmom rozwiązać swój problem częściowo, ale i tak potrzebować pomocy kancelarii,
  • poradzić sobie z tym problemem, ale gdy pojawi się kolejny odezwać się do Ciebie – w końcu dzięki Twoim postom wie już, że znasz się na danym temacie,
  • samemu nie stać się klientem, ale polecić kancelarię innym osobom potrzebującym pomocy prawnej.

Może więc i nie każdy odbiorca treści = klient. Nie zmienia to jednak faktu, że inwestycja w content marketing zdecydowanie może Ci się zwrócić. Publikując wartościowe treści, nie tylko poszerzysz grono klientów, ale też zbudujesz pewną więź z odbiorcami i zwiększysz swoją rozpoznawalność. A jeśli do tego wszystkiego dorzucić jeszcze dbałość o SEO, to taki blog prawniczy może stać się darmową formą promocji.